top of page

Praca konduktora kiedyś i dziś: wspomnienia Romana Misiurka z 50-letnim stażem na kolei


Roman Misiurek

Dziś praca konduktora wymaga przede wszystkim odporności na stres i umiejętności szybkiego reagowania, ale nie można zapominać o wiedzy i uprzejmości – podkreśla Roman Misiurek, kierownik pociągu pasażerskiego z Lublina, z imponującym półwieczem doświadczenia na polskich torach. W rozmowie z Katarzyną Matusz dzieli się swoimi wspomnieniami z początków kariery, opowiada o radościach i trudnościach związanych z pracą oraz o zmianach, jakie zaszły w tym zawodzie na przestrzeni lat. Jego historia to fascynująca podróż przez dekady polskiej kolei.


Roman Misiurek swoją przygodę z koleją rozpoczął zaraz po ukończeniu Kolejowej Zasadniczej Szkoły Zawodowej. Jak wspomina, z pięciu kolegów, którzy wtedy podjęli pracę jako konduktorzy, tylko on pozostał w tym zawodzie. Wyjaśnia, że w tamtych czasach brakowało pracowników, a pociągi musiały kursować, co nierzadko wiązało się z intensywnym trybem pracy i krótkimi przerwami między służbami. Dla młodego konduktora był to jednak cenny czas nauki i zdobywania doświadczenia od starszych kolegów, kierowników i

konduktorów, co sprawiło, że postanowił związać swoje życie z koleją na długie lata.


Niezapomniane chwile z parowozami w tle


Jednym z najbardziej pamiętnych wydarzeń z początków pracy pana Romana był sylwester 1979 roku. Mimo że nie miał zaplanowanej służby, z powodu braku personelu został skierowany do pracy, z planowanym powrotem 31 grudnia rano. Jak wspomina, realia pracy były wtedy zupełnie inne niż dziś, kiedy obowiązują grafiki. W czasach parowozów, podczas dojazdu do Parczewa, okazało się, że tory są całkowicie zasypane śniegiem, uniemożliwiając dalszą jazdę. Pasażerowie musieli czekać na odblokowanie trasy przez pół nocy, cały dzień i kolejną noc. W tamtych czasach brakowało telefonów i bieżącej komunikacji, co dodatkowo komplikowało sytuację.


Radości i wyzwania codziennej pracy


Zapytany o radości i trudności w swojej pracy, pan Roman z uśmiechem opowiada o miłych reakcjach pasażerów, zwłaszcza tych, którzy z sentymentem odnoszą się do "starej gwardii" kolejarzy. Ceni sobie kontakt z ludźmi, choć zauważa, że chciałby, aby byli bardziej wyrozumiali. W napiętych sytuacjach pomaga mu poczucie humoru. Podkreśla, że ważna jest grzeczność i próba zrozumienia każdego pasażera, nawet w trudnych sytuacjach, takich jak spory o przewóz zwierząt. Za trudne uważa sytuacje, w których mimo chęci pomocy pasażerowi, nie ma takiej możliwości, na przykład gdy opóźniony pociąg nie może zostać skomunikowany z innymi połączeniami. To generuje stres zarówno u podróżnych, jak i u niego.


Dzień pracy konduktora – od alkomatu po komunikaty


Opisując swój dzień pracy, pan Roman zaczyna od rutynowych czynności, takich jak badanie alkomatem, podpisanie deklaracji i listy obecności. Następnie pobiera kasy i rozkłady jazdy, po czym udaje się do pociągu. Jego obowiązki obejmują kontrolę biletów, sprawdzanie działania drzwi, dawanie sygnału do odjazdu oraz wygłaszanie komunikatów. Ważnym elementem jest również sprawdzanie dokumentacji pociągowej, zarówno w formie papierowej, jak i elektronicznej, zwłaszcza przy przejmowaniu składu od innej osoby lub przyjmowaniu grup pasażerów. Mimo wielu zadań, jak zaznacza, praca idzie sprawnie.


Uśmiech jako podstawa życia


Zapytany o swój nieustający uśmiech, pan Roman odpowiada, że do życia trzeba podchodzić z radością i nie warto denerwować się drobiazgami. Czerpie radość z życia rodzinnego – z żony, dzieci i wnuków. Wspomina, że kiedyś praca była trudniejsza, wiązała się z dłuższymi i częstszymi wyjazdami, przez co rzadko bywał w domu. Teraz, dzięki zmianom w organizacji pracy, po 12-godzinnej służbie wraca do rodziny, co jest dla niego ogromną zmianą na lepsze.


Źródło zdjęcia: PKP Intercity

Comments


Ostatnie artykuły

Kategorie

bottom of page